poniedziałek, 31 stycznia 2011

Maciej Zakliczyński – teatrolog, dyplomowany nauczyciel tańca towarzyskiego oraz redaktor naczelny „ Place for Dance ”. Tworzył fantastyczne choreografie w programach „ You Can Dance ” i „ Taniec z Gwiazdami ”. Tylko dla Was opowiada o „ Modzie na taniec ” i nowym filmie Darrena Aronofsky’ego.

Mateusz Piszczek : Oglądałeś nominowanego do Oscara „ Czarnego Łabędzia ” ?? Czy dążenie do ideału i żelazna dyscyplina to chleb powszedni w szkołach baletowych ??

Maciej Zakliczyński : Oglądałem film Aronofsky'ego. Dążenie do ideału i żelazna dyscyplina to chleb powszedni w każdej dyscyplinie sportu, jaką jest również taniec towarzyski turniejowy. W szkole baletowej najpierw uczy się dyscypliny, a potem następuje rywalizacja o to, kto będzie primus inter pares, najlepszy wśród równych. Pragnienie stania się najlepszym przy ogromnej konkurencji może doprowadzić do utraty równowagi psychicznej, nie tylko w zespole baletowym, ale wszędzie. W tańcu towarzyskim, w codziennej pracy, w życiu.

M.P : Czym spowodowany jest tzw. boom na taniec ?? Przyczyniły się do tego „ Taniec z Gwiazdami ” oraz „ You Can Dance ” ??

M.Z : ."Moda na taniec" to pojęcie, które pojawiło się, kiedy o tańcu zaczęło się mówić publicznie i często - głównie w wyniku ogromnej popularności jaką zdobyły programy takie jak TZG czy YCD. Ludzie tańczą odkąd można mówić o cywilizacji. To cecha ludzka, nie moda. Moda powoduje, że trzeba być bardziej na czasie z nowościami, ale może także dzięki niej łatwiej uznać taniec za umiejętność równie męską co kopanie piłki. Może teraz do szkół tańca uczęszcza więcej ludzi, chociażby dlatego, aby poznać temat, o którym częściej się mówi w mediach. Ci, dla których taniec jest sposobem na życie, bądź ich wiernym towarzyszem na co dzień, nie baczą na to, czy w tv jest kolejna edycja programu.

M.P : Jaka z tanecznych technik jest Twoją ulubioną i dlaczego ??

M.Z : Jestem wychowany i wykształcony w technice tańców standardowych i latynoamerykańskich. Obowiązkowymi dla mnie były też podstawy tańca klasycznego, jazzu, a dodatkowo niezbędna była mi również znajomość innych technik niezbędnych do poruszania się, czy też nauczania innych. Najbliższe są mi jednak tance standardowe, walce, slow foxtroty i quickstepy. Lubię swobodę w tańcu, elegancję i styl, niewymagające zadęcia, czy też przekazu wielkich wartości. Taniec nie musi być manifestem. Wystarczy, że będzie przyjemnością.

M.P : Jesteś redaktorem naczelnym dwumiesięcznika Place for Dance, ciężko jest tancerzowi stać się dziennikarzem ??

M.Z : Magazyn opisuje to, co jest mi bliskie. Jestem magistrem teatrologii, zamierzałem zrobić doktorat z literatury. Popełniłem w swoim życiu wiele recenzji i artykułów. Pisanie nie jest mi obce i daje mi wiele radości. Tematy, które poruszam, są zawsze interesujące również dla mnie. Mam zaplecze, aby czytać, pisać, wyciągać wysublimowane wnioski, więc nie jest to trudne. Funkcja redaktora naczelnego to ciągłe dokonywanie wyborów, które wiąże się z większymi trudnościami niż dziennikarski warsztat, który często bywa przekleństwem, odbierając polot i świeże spojrzenie tym, którzy popadli w rutynę.

M.P : Czego życzyć Ci w Nowym Roku ??

M.Z : W Nowym Roku sam zwykle życzę sobie zdrowia, bo bez niego nic dobrego nie może się zdarzyć. Spostrzegawczości, aby widzieć szczęście nawet w najdrobniejszych przedmiotach i najkrótszych chwilach. A przede wszystkim życzliwych ludzi, którzy docenią ciężką pracę, jaką wykonuje moja kochana redakcja Place for Dance.